Anvil of Dawn była bardzo dobrą, swego czasu mocno niedocenioną grą z gatunku cRPG. Kiedy kupiłem ją w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, gra zachwycała piękną, dwuwymiarową grafiką, rozmachem fabuły i klimatem. AoD był dla mnie powrotem do starych gier cRPG, przy których spędzałem długie godziny w czasach Amigi i C-64. Kiedy gra się w Anvil of Dawn, pierwsze porównania, które przychodzą mi na myśl, to klasyczna trylogia Eye of the Beholder, Dungeon Master, Black Crypt, itd. Omawiana przeze mnie gra podobna jest też do serii TSR / SSI osadzonych w Forgotten Realms i Ravenloft, a działających na podobnym silniku: Menzoberranzan, Strahd's Possession oraz Stone Prophet. AoD jednakże ma znacznie ładniejszą grafikę, bardziej przejrzystą automapę i ciekawszych NPC-ów oraz potwory.